Jest zawodów różnych mrowie,
mniej lub bardziej nam
potrzebnych;
tą balladą, w kilku zdaniach,
opowiem o tym jednym.
Fach to wielce jest
niewdzięczny,
tu wyjątek się nie zdarza;
nikt go nie chce prędko
spotkać,
owszem... chodzi o grabarza.
Każdy go omija raczej z
dalsza,
gdyż kojarzy się niemiło.
Niechęć doń jest coraz
trwalsza;
jest, lecz jakby go nie było.
Wszyscy obserwują go z
oddali,
do pomocy nie poproszą żadnej;
nawet gdyby własny dom się
palił,
wolą gasić go dziurawym
wiadrem.
Każdy pies na niego szczeka,
choć go burkiem nikt nie
szczuje.
Ale czy ktoś z was pomyślał,
co ten człowiek wewnątrz
czuje?
On zaś tylko śmieje się pod
nosem,
w szparkach oczu wzrok ma
mętny;
wodząc nim powoli wokół,
myśli tylko: "który z
was następny".